środa, 31 grudnia 2014

thank you

Północ, blask i huk fajerwerków, łzy w oczach, bo tak. Pękła nieświadoma, niewidzialna bariera. Poznań. Dobry, mądry plan. Wolna. Ścięłam włosy i dobrze się czuję; nie, czuję się piękna. Zgubiłam koreczek i... znalazłam koreczek. Uśmiech pełen akceptacji. Pozytyw od I. Blog. Wzajemna sympatia. Poduszka z twarzą Marylin Monroe. Leo w kinie. Warszawa. 10-16.02.2014 tydzień do zapamiętania. Po prostu nie palę. "Zasiedlenie już w marcu".  Wzgórze Partyzantów. 'Pokusa miejsca'. Taka nasza codzienność. W ramach bycia odpowiedzialną osobą założyłam sobie konto oszczędnościowe. R wróciła. Poznali się. Pomoc. Miasto na literkę w pod stopami. Książka z dedykacją. Tak przyjemna rozmowa kwalifikacyjna, że nawet mi nie przeszkadza, że mnie nie zatrudnią. "Czy mogę cię o coś zapytać?" 2 grosze do przodu. Etap nr 2. Utrecht. 'Ciszej proszę'. Daktylove odbiór. Przeprowadziłam się. Zaczarowane przejście od M-ki: "Jak ci będzie smutno, to dotkniesz rysunku i powiesz: abrakadabra i ja ci wtedy powiem, że cię kocham" Szczotka do kibla. Lodówka. Poszłam do sklepu po bułki. Pokój M-ki - gotowy. Urodziny M. Coś jak awans. Urodziny K-la. "Zawsze w ciebie wierzyłam" - W. Najbardziej troskliwa choroba. Dostałam pracę, której nie wzięłam. Hanuś. Kupiłam kanapę, swoją pierwszą w życiu kanapę. Karnisze też kupiłam. Bruksela. Podłączyli Internet. Suszarka. Powrót K. Dałam radę z prezentacjami. Poszłam na szoping i kupiłam genialne rzeczy. "Jesteś niesamowitym człowiekiem". Fajne warsztaty zrobiłam. Urodziny M-ki. Każdy dzień. Moje przyjemne w innych oczach przestrzenie. Jeżdżę do pracy na rowerze. Radość M-ki. K-le. List do mnie ode mnie samej.  Przedłużona umowa. "Jak ty to robisz?" - M. Zaufanie E. "Jesteś dobrym kierowcą" - mama. Wspólne pranie i "Prawo Agaty". Retro radio. Kartka od M-ki ze Szkocji. Urodziny w pracy - ogrom ciepła. Życzenia od córki. Lista Przebojów Trójki na Rynku w moje urodziny. "Z takimi ludźmi chcę pracować". Laptop cały mój.  Olek. Urlop. Polisz lody. Fryzjer. Trzebnica. 'Przyjaciółki'. Wstąpienie na P. 'Składam się z ciągłych powtórzeń'. Rosół. Plaża. Smażona flądra i piwo z kija. Wolimierz. Pęgów. W w Pęgowie.  Kwiaty. Kąpiel z gazetami. Po dwóch miesiącach skończyłam książkę o Toskanii. 'Dom jako forma otarta'. Biegam. Nad wodą. Film taty z okazji 60-tych urodzin. Mam regały i w miarę ogarniętą kuchnię z komórką. Gra. Chapeau bas. Świece, piana, czerwone wino - kąpiel. Mogę wejść do komórki. Anioł wypalony z gliny zrobiony przez M-kę. Księgarnia pod nabiałem. Zdjęcia, ramki, nerka. 10 lat lamassu, 4 lata Świata wg M-ki. Pierwszy bieg M-ki. Miasto 44. "(...) doceniam profesjonalizm".Mistrzostwo Świata w siatkówce! Możliwe, że się już tym jarałam: Polska Mistrzem Świata w siatkówce. Basenowa M-ka. Ciąża KR.  Afrykarium. Wrześniowy zapieprz w pracy. Kupiłam książeczki GOT-u. Leniwa sobota. Dream on.  Jesień z Leo. Pyszna zupa z dyni. Sukienka od mamy. Jestem uśmiechnięta na wszystkich obrazkach świata. Ostatnia rata. Przesieka i Odrodzenie. A. Wodzirejka. Repost i 184 serca. Bezglutenowy makaron literkowy. Ruszyłam dupę i poszłam na fitness. Dobry pitch miałam. Kino.  Zamek Książ. A zginęłaby w papierach, ładne zdjęcia. Pomarańczowa pomadka. Pierwsze ciasto z mąki żytniej. Byłam prawie jak Shakira a raczej bardziej jak małpka, czyli zumba. Koniec projektu. Wołanie z DR. Double date. Powiedziałam. Publikacja zdjęcia. M-ka gubi pierwszy ząb. "Jak neurotyczny kot". Dinovember. Listopadowa energia i pewność siebie. Imieninowe żelki. Łyżwy z M-ką - naprawdę jechałyśmy! "Miłej lektury". 100. Walencja. Spacer "jesieniowy" z M-ką.  Listopadowa radość. "(...) że chce ci się to wszystko opracowywać i zgarniać. (..) jest super :) i ty też ;)". Tęsknota M-ki w delegacji.  Listopad z oddechem. "Jestem z ciebie dumna" - Sz. Przyjęcie niespodzianka dla Sz. Księżniczkowe Andrzejki. Taniec Wiewiórek. "Mam najfajniejszą mamę na świecie" - M-ka. Świadomość swego szczęścia. Kalendarz adwentowy. Małe drobne rzeczy, nie odpuszczam sobie, nie zapominam. "Spajasz".  'Migracje'. Mikołajki na Stadionie. Trójkowy jarmark. Zagraniczny repost. Docenienie. "Daj Katie niemożliwe zadanie a zrobi je w 18 sekund". 'Grand Budapest Hotel'. Herbata przyniesiona na przystanek. Mail od El. Telefon z podziękowaniem. Nasza pierwsza choinka. Ubraliśmy choinkę. Śledzie. Daktylove święta. 'Prąd'. 




__
Rok temu pisałam o słoiku dobrych zdarzeń, zapisanych na post-itach. To tylko część z nich. Tylko część z nich dla mnie zrozumiała. Każda dała radość aż po koniuszki palców. Dobry rok. Rok zmian i odwagi, ciepła, bliskości. Pierwszy rok w pierwszym własnym mieszkaniu. Rok przyjaciół, nowych żyć, dobrych końców i obiecujących początków, dobrych książek i płyt. I tak bardzo ważny. Cholernie trudny i niesamowicie radosny. Już tak dużo wiem i jeszcze tyle muszę się dowiedzieć. Już tyle widziałam i pragnę jeszcze więcej. 

Równo rok temu pisałam tak:
1. Nie bać się własnego szczęścia i nie usprawiedliwiać ani nie udowadniać jego zasadności przed innymi.
2. Wyczarować najpiękniejsze domowe daktylove.
3. Nie szczędzić miłości, łagodności i troski.
4. Wydać książkę [niezrealizowane]
5. Dużo pisać i jeszcze więcej czytać.
6. Robić dużo zdjęć. Dużo zdjęć wszystkiego. 
7. Zwiedzać miasto, kraj, kontynent, świat...

2014 - dziękuję i melduję wykonanie punktów 1-3. 
2015 - szykuję dla ciebie dwa słoiki. I składam postanowienie realizacji punktów 1-7.

Zbieraj dobre chwile. Choćby miały to być takie pierdoły, jak opakowanie śledzi, czy ładny widok z okna. Zbieraj gesty i dobre słowa od ludzi. Całe nasze szczęście składa się z takich małych paciorków, do których uśmiechasz się przez zaśnięciem. Pomyśl życzenie. Niech ci się spełni :)

Sobie życzę cierpliwości i odwagi. Sił i wiary. Więcej górskich wędrówek i herbat pitych z przyjaciółmi. Co najmniej tylu dobrych płyt, co w tym roku. Miłości. Czytania, dobrych kadrów. I dotrzymania dwóch postanowień o nowych umiejętnościach (jeśli je zrealizuję, to padniecie z wrażenia. Ja zresztą też).
I już zamierzam zacząć realizację pkt nr 6. Po raz kolejny, ale tym razem wierzę, że wyjdzie mi ten pstryk! (dziś jeszcze nic tam nie ma, zapełniam od jutra. Każdego dnia)

Fantastycznego roku moi mili!

2 komentarze:

  1. Zaczęłam, Tobą zainspirowana, wypełniać słoik na początku poprzedniego już roku, ale potem gdzieś zapodziałam postanowienie. Teraz wrzucam do niego zapisane makiem karteczki od wigilii - może niestandardowy początek pozwoli mi dotrwać do grudnia. Hmm, wydaje mi się, że te karteczki to taki swoisty pamiętnik tego, co się we mnie dzieje, a o czym nie wie prawie nikt.
    Pięknego 2015, Katie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba rzeczywiście tak jest. Gdy czytałam te karteczki, przypominałam sobie, co sprawiło mi radość, to trochę też dowiedziałam się o sobie. To są takie drobinki, o których nikt nie wie, ile dobra dały. A czasem się o nich zapomina. Pięknego, Tanya!

      Usuń

Copyright © 2014 serendipity , Blogger