Chciałabym, abyś chciał przeżywać ze mną, a nie obok mnie, będąc przekaźnikiem doznań w live streamingu dla anonimowych ludzi po drugiej stronie łącza.
Chciałabym, abyś to mi przekazał swoje doznania, tak, abym mogła je usłyszeć a nie przeczytać mrugającymi ze zmęczenia niebieskim ekranem oczami.
Chciałabym, abyś zabrał mnie w jedno z tych miejsc, które wyświetlają się na monitorze, gdy kliknę link ze street view.
I chciałabym posłuchać normalnej płyty zamiast playlisty podsuniętej przez algorytm. O koncercie nie wspomnę.
I radia z trzeszczącego odbiornika, nie z komputera.
Wieczorami odłączam się od sieci. Powiadomień, aplikacji. Ucinam wszystkie technologiczne nitki, po których można do mnie dotrzeć. Rano wygrzebuję się z nich, jak spod kołdry wypchanej pierzem. I zastanawiam się, ile z tego ma naprawdę wartość? Ile jest potrzebne?
M-ka zatańczyła po raz pierwszy na dużej scenie. Nic nie nagrałam, nie zrobiłam zdjęcia. I dzięki temu mogłam widzieć tylko ją, nie kadry, ziarnistość i niedoskonałość aparatu. Jeśli widziałam niewyraźnie, to dzięki łzom wzruszenia.
Do niezbędnego minimum.
Choć to wcale nie jest takie proste.
Chciałabym, abyś to mi przekazał swoje doznania, tak, abym mogła je usłyszeć a nie przeczytać mrugającymi ze zmęczenia niebieskim ekranem oczami.
Chciałabym, abyś zabrał mnie w jedno z tych miejsc, które wyświetlają się na monitorze, gdy kliknę link ze street view.
I chciałabym posłuchać normalnej płyty zamiast playlisty podsuniętej przez algorytm. O koncercie nie wspomnę.
I radia z trzeszczącego odbiornika, nie z komputera.
Wieczorami odłączam się od sieci. Powiadomień, aplikacji. Ucinam wszystkie technologiczne nitki, po których można do mnie dotrzeć. Rano wygrzebuję się z nich, jak spod kołdry wypchanej pierzem. I zastanawiam się, ile z tego ma naprawdę wartość? Ile jest potrzebne?
M-ka zatańczyła po raz pierwszy na dużej scenie. Nic nie nagrałam, nie zrobiłam zdjęcia. I dzięki temu mogłam widzieć tylko ją, nie kadry, ziarnistość i niedoskonałość aparatu. Jeśli widziałam niewyraźnie, to dzięki łzom wzruszenia.
Do niezbędnego minimum.
Choć to wcale nie jest takie proste.